Moja (nie) radosna twórczość
Otóż chciałabym przedstawić opowiadanie, które nie nosi tytułu. Opowiadania będę numerowała, natomiast do opowiadań z kontynuacją będę dodawała tytuły, żeby się jakoś w tym nie zagubić
1.
Zachodzące słońce, któremu towarzyszyły nieodłączne, różowe smugi na niebie. To na ten widok czekałam cały dzień, by usiąść w upragnionej samotności przy oknie i obserwować znikające na horyzontem słońce, drapiąc za uchem Królewicza - czarnego kota z białą plamką pod okiem.
Dzisiejszy widok zasłoniła reporterka, która, trzeba przyznać, była nadzwyczajnie niemiła, popędzając mnie z odpowiadaniem na zadane pytanie, nie sądząc, iż nad wypowiedzeniem każdej wypowiedzi trzeba trochę się zastanowić.
- Więc, stojąc na scenie czujesz dreszcze? - pośpiesznie przewróciła kartkę, gotowa do zapełniania następnej. Przez głowę przemknęła mi myśl, że o największą ilość dreszczy przyprawia ją ona. Według niej, była ona potencjalną reporterką-rekinem, wygłodniałą piranią, czekającą na każdy news i na każdą nową informację. Jej zdaniem, byłaby ona gotowa wskoczyć w lawę, by wydobyć cenną informację, która mogłaby pomóc jej karierze.
- To dosyć trudne pytanie, nie zastanawiałam się. - uniosłam głowę wysoko, aby sprawić wrażenie, że zastanawia się nad wypowiedzią. W rzeczywistości byłam pewna, co mam odpowiedzieć, a właściwie stwierdzić. Opuściłam głowę, żeby popatrzyć na oschłą twarz reporterki. - Moim zdaniem, to kwestia przyzwyczajenia. Oczywiste jest to, że jeżeli jest się nowicjuszem, czyli osobą...
- Wiem co to nowicjusz - mruknęła, sądząc, że tego nie słyszę. Postanowiłam, że udam, iż rzeczywiście nie usłyszałam tej uwagi, zignorowałam ją i wróciłam do swojego toku myślenia, nie ukrywając przy tym, że zostałam z niego wybita, poprzez powtórzenie cicho pytania.
- Tak, to kwestia przyzwyczajenia. Oczywiste, że na początku każdy będzie miał dreszczyk emocji. Bardziej nazwałabym to tremą, ale po głębszej analizie, to jednak dreszcze w żołądku. Jednak są one wywołane tremą. - Nie mogłam się powstrzymać, żeby tak się zachować. Prowokacyjnie drążyłam swoją analizę, wprowadzając tym samym panią redaktor w coraz głębszą irytację. Na twarzy pojawił mi się mimowolny, złośliwy uśmiech. Zaraz! Mama kazała szanować osoby starsze z szacunkiem. Ugryzłam się w język i skończyłam prowokować, wracając do zadanego wcześniej pytania. - Ale jeśli jest się kimś już oswojonym ze sceną i dużą publicznością, doskonale radzi sobie z tremą, więc dreszcze mijają, chyba, że nie zna się swojej roli czy tekstu.
Podrapałam Królewicza za uchem, unosząc brew, dając tym samym sygnał, że dobitnie zakończyłam swoją wypowiedź i jestem gotowa na następne. Następnego jednak nie było, bo redaktorka spakowała swoje rzeczy do torby, szybko odrywając się od fotela, mierząc w stronę drzwi.
- Przez Twoje gadulstwo ciągle tkwimy w tym samym punkcie - i wyszła, mrucząc przy tym tylko jakieś "do widzenia", które raczej powinno brzmieć "do zobaczenia nigdy", albowiem już nigdy się nie spotkamy, przynajmniej jak na moje oko.
Jezu, ile jest tu niedociągnięć, w ogóle to całe opowiadanie jest do der po, nie wyrażając się brzydko xD Niestety, tak to jest, kiedy ma się blokadę twórczą prawie rok i nagle, bez niczego znowu zaczyna się pisać.
Dobrze, bądźmy szczerzy: napisałam to tylko dlatego, że chciałam mieć swój wkład w twórczość literacką
Offline
Kwitek z pralni.
// Za krótkie!
Potem przeczytam i ocenię.
Offline
Weź się nie czepiaj, że za krótkie, dobrze? Spróbuj wymyślić coś innego, lepszego i DŁUŻSZEGO, to pogadamy xD Bo coś długiego na prawdę nie jest łatwo napisać, zwłaszcza, jak się nie ma weny
Tak, oceń, oceń - byleby szczerze, z każdą krytyką się obejdę
Offline
Maju, jeżeli podejmujesz się pisania, to napisz coś dłuższego, bo po czymś tak krótkim trudno spodziewać się konstruktywnej opinii.
Ja tu jestem ze strony graficznej, a nie literackiej, więc to tak jakby:
- graficzka zrobiła coś mini i nawet jeżeli pisarka poprosiłaby o coś większego, to raczej nie byłoby ambarasu, tylko większa praca.
Mimo, że owa pisarka nie ma pojęcia o grafice.
To działa na tej samej zasadzie. Przeczytam to edytuję, żeby nie robić OFF.
Offline
Tak jak już kiedyś wymknęło mi się na polskim - liczy się jakość nie długość. Lepiej jest pisać krótko z sensem, niż pisać długo, ale biadolić przy tym same głupoty, nie trzymające się kupy.
Tylko, że muszę przyznać, że jakość tutaj jest maksymalnie słaba, ale moim zdaniem nie odbiegłam od tematu, na szczęście
Offline